Wtorek 1 sierpnia 1944 r. był dniem pochmurnym. Zewsząd czuło się
narastające napięcie. Lecz to nie wieść o zbliżających się do stolicy
Sowietach tak elektryzowała stołeczną ludność. Godzina „W” ustalona
przez dowództwo AK na 17.00 zbliżała się z każdą minutą. Czas odwetu na
okupantach nadchodził.
Zanim harcerki i harcerze przystąpili do
regularnej otwartej walki z Niemcami i krwawego boju o Polskę, przez
prawie 5 lat przygotowywali się do tego dnia. Największa harcerska
organizacja konspiracyjna Szare Szeregi rozpoczęła swoją działalność 27
września 1939 r. Jej hasło programowe brzmiało: „Dziś - Jutro -
Pojutrze”. Oznaczało ono w kolejności: walkę w konspiracji i
przygotowanie do powstania, walkę otwartą z okupantem, pracę w wolnej
Polsce i odbudowę kraju. Harcerze byli zgrupowani w trzech różnych
członach, w zależności od wieku. Najmłodsi, tzw. „Zawiszacy”, byli
szkoleni w łączności i ratownictwie. Chłopcy 15-17-letni należeli do
Szkół Bojowych, gdzie odbywali szkolenie wojskowe, brali udział w
akcjach Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. Powyżej 18. roku życia
harcerze należeli do Grup Szturmowych - oddziałów mających prowadzić
dywersję i sabotaż oraz likwidację szczególnie okrutnych funkcjonariuszy
niemieckiego aparatu bezpieczeństwa. Dziewczęta należały do organizacji
Związek Koniczyn, przemianowanej w 1943 r. na Bądź Gotów. Prowadziły
działania opiekuńcze, wychowawcze oraz przygotowawcze do służby w
łączności i pomocy sanitarnej. Oprócz Szarych Szeregów działała także
inna organizacja harcerska Hufce Polskie, która szczególnie w okresie
Powstania Warszawskiego współdziałała z resztą harcerskiego podziemia.
Obok najbardziej znanych bohaterów czasu wojny, takich jak: „Zośka”,
„Rudy”, „Alek”, na kartach harcerskich dziejów swoją niebagatelną rolę
odegrali też: Andrzej Romocki „Morro”, Jan Romocki „Bonawentura” oraz
wielu innych bohaterów batalionów „Zośka” i „Parasol”. Wsławili się oni
niespotykaną odwagą podczas marcowej „Akcji po Arsenałem” czy zamachu na
Franza Kutscherę - „kata Warszawy”. Za swoje poświęcenie Ojczyźnie
płacili często najwyższą cenę. Ginęli w nocy i w dzień, w lasach, na
ulicach, w katowniach „na Szucha” lub w celach „Pawiaka”. Mimo że
odbierano im życie, potrafili zachować człowieczeństwo i zasady.
Byli prawdziwymi harcerzami. Żadne inne pokolenie polskiej młodzieży nie
starło się z tak wielkim złem, jak oni. Podczas wojny większość tych
młodych ludzi pilnie się uczyła na tajnych kompletach, zdawała egzaminy,
kończyła studia. Walka z bronią w ręku była tylko środkiem do
wymarzonego celu, jakim była wolność Ojczyzny. Wierni zasadom, zawsze
rycerscy na polu bezwzględnej wojny, wyróżniali się nawet na tle
oddziałów Armii Krajowej walecznością i brawurą. Po wojnie nadal wielu z
nich stawiało czoło nowym okupantom ze Wschodu. W tym miejscu można
chociażby przypomnieć akcję odbicia harcerza ps. „Cyfra” z więzienia
NKWD w Łowiczu, dokonaną w 1945 r.
Kiedy 1 sierpnia w naszych
miastach brzmią syreny, nasze myśli kierujemy ku tym, którzy wywalczyli
dla nas wolność i dali przyszłym pokoleniom wspaniałe wzorce do
naśladowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz