sobota, 26 września 2015

Harcerze w Powstaniu

Wtorek 1 sierpnia 1944 r. był dniem pochmurnym. Zewsząd czuło się narastające napięcie. Lecz to nie wieść o zbliżających się do stolicy Sowietach tak elektryzowała stołeczną ludność. Godzina „W” ustalona przez dowództwo AK na 17.00 zbliżała się z każdą minutą. Czas odwetu na okupantach nadchodził.
Zanim harcerki i harcerze przystąpili do regularnej otwartej walki z Niemcami i krwawego boju o Polskę, przez prawie 5 lat przygotowywali się do tego dnia. Największa harcerska organizacja konspiracyjna Szare Szeregi rozpoczęła swoją działalność 27 września 1939 r. Jej hasło programowe brzmiało: „Dziś - Jutro - Pojutrze”. Oznaczało ono w kolejności: walkę w konspiracji i przygotowanie do powstania, walkę otwartą z okupantem, pracę w wolnej Polsce i odbudowę kraju. Harcerze byli zgrupowani w trzech różnych członach, w zależności od wieku. Najmłodsi, tzw. „Zawiszacy”, byli szkoleni w łączności i ratownictwie. Chłopcy 15-17-letni należeli do Szkół Bojowych, gdzie odbywali szkolenie wojskowe, brali udział w akcjach Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. Powyżej 18. roku życia harcerze należeli do Grup Szturmowych - oddziałów mających prowadzić dywersję i sabotaż oraz likwidację szczególnie okrutnych funkcjonariuszy niemieckiego aparatu bezpieczeństwa. Dziewczęta należały do organizacji Związek Koniczyn, przemianowanej w 1943 r. na Bądź Gotów. Prowadziły działania opiekuńcze, wychowawcze oraz przygotowawcze do służby w łączności i pomocy sanitarnej. Oprócz Szarych Szeregów działała także inna organizacja harcerska Hufce Polskie, która szczególnie w okresie Powstania Warszawskiego współdziałała z resztą harcerskiego podziemia.
Obok najbardziej znanych bohaterów czasu wojny, takich jak: „Zośka”, „Rudy”, „Alek”, na kartach harcerskich dziejów swoją niebagatelną rolę odegrali też: Andrzej Romocki „Morro”, Jan Romocki „Bonawentura” oraz wielu innych bohaterów batalionów „Zośka” i „Parasol”. Wsławili się oni niespotykaną odwagą podczas marcowej „Akcji po Arsenałem” czy zamachu na Franza Kutscherę - „kata Warszawy”. Za swoje poświęcenie Ojczyźnie płacili często najwyższą cenę. Ginęli w nocy i w dzień, w lasach, na ulicach, w katowniach „na Szucha” lub w celach „Pawiaka”. Mimo że odbierano im życie, potrafili zachować człowieczeństwo i zasady.
Byli prawdziwymi harcerzami. Żadne inne pokolenie polskiej młodzieży nie starło się z tak wielkim złem, jak oni. Podczas wojny większość tych młodych ludzi pilnie się uczyła na tajnych kompletach, zdawała egzaminy, kończyła studia. Walka z bronią w ręku była tylko środkiem do wymarzonego celu, jakim była wolność Ojczyzny. Wierni zasadom, zawsze rycerscy na polu bezwzględnej wojny, wyróżniali się nawet na tle oddziałów Armii Krajowej walecznością i brawurą. Po wojnie nadal wielu z nich stawiało czoło nowym okupantom ze Wschodu. W tym miejscu można chociażby przypomnieć akcję odbicia harcerza ps. „Cyfra” z więzienia NKWD w Łowiczu, dokonaną w 1945 r.
Kiedy 1 sierpnia w naszych miastach brzmią syreny, nasze myśli kierujemy ku tym, którzy wywalczyli dla nas wolność i dali przyszłym pokoleniom wspaniałe wzorce do naśladowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz